„Śmieciówki” na celowniku. PIP dostanie nowe uprawnienia?
Reforma Państwowej Inspekcji Pracy przewiduje zasadniczą zmianę: od początku roku inspektorzy mają zyskać kompetencję do przekształcania nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę w drodze decyzji administracyjnej, ze skutkiem natychmiastowym. Dotąd o istnieniu stosunku pracy rozstrzygały sądy. Projekt przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wywołał skrajne reakcje – zwłaszcza krytyczne w środowisku przedsiębiorców.
Rządowy priorytet
Szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w środowym wywiadzie dla TVP Info podkreśliła, że reforma jest elementem rządowych priorytetów, a jej zapisy zostały wpisane do KPO decyzją Rady Ministrów. „To zobowiązanie całego rządu i realizujemy je” – wskazała. Jednocześnie przyznała, że pojawiają się działania zmierzające do storpedowania zmian. „Są takie środowiska, które starają się wywrzeć naciski, aby tego projektu nie realizować. Jestem w ciężkim szoku, kiedy słyszę przedstawicieli biznesu, którzy apelują o skuteczny lobbing, aby reformę zablokować” – powiedziała, apelując o uważne śledzenie losów ustawy.
Sednem propozycji jest wzmocnienie roli inspektora PIP oraz zbudowanie systemu opartego na wymianie danych między ZUS, PIP i KAS. Rozbudowana analityka ma wskazywać podmioty, w których z wysokim prawdopodobieństwem dochodzi do nadużyć w zakresie form zatrudnienia. Ministerstwo Finansów oszacowało też potencjalny efekt dla finansów publicznych: przy założeniu 160 tys. przypadków tzw. fikcyjnego samozatrudnienia, każde 10 proc. umów B2B przekształconych w umowy o pracę przyniosłoby sektorowi instytucji rządowych i samorządowych dodatkowe 212 mln zł rocznie.
Dane GUS
Tło rynku pracy pokazują dane GUS: na koniec września 2024 r. 2,43 mln osób wykonywało pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych. To m.in. ta grupa jest w centrum sporu o granice między elastycznością a stabilnością zatrudnienia. Projekt wzbudził liczne uwagi organizacji pracodawców, a zastrzeżenia zgłosił Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Nie ma też pełnej jednomyślności w samym rządzie – według Macieja Berka, ministra koordynującego pracę innych resortów, przyznanie PIP tak daleko idących uprawnień może być nadmierne.
Reforma ma wejść w życie na początku roku i wprowadzić szybkie, administracyjne rozstrzygnięcia w przypadkach, gdzie praca faktycznie realizuje cechy stosunku pracy. Zwolennicy podkreślają skuteczniejszą walkę z „umowami śmieciowymi” oraz uszczelnienie systemu, przeciwnicy – ryzyko nadmiernej ingerencji i niepewności dla firm. Najbliższe tygodnie pokażą, czy projekt utrzyma tempo prac legislacyjnych mimo sygnalizowanych nacisków oraz rozbieżności stanowisk.